Czwartek, 17 lipca 2003
Komentarze: 0
[Z Warszawy do Zagorza przez Lublin. Poznaje swiezo upieczonego prawnika, ktory nie zna zapisu konstytucji o prawach mniejszosci narodowych i etnicznych. Niedouczony. Panna (bez obraczki chyba ze zgubila) skubie olbrzymiego rogala, pije coca cole z butelki. Nie poca mi sie stopy bo w sandalach. Sandaly zakupilem na straganie goralskim w miescie P. za bagatelka trzydziesci piec zloty z VAT. Zasypiam od Lublina do Rzeszowa i nic mi sie nie sni. Tylko czasem konduktor prosi o bilet. Piecdziesiat cztery zlote za prostokatny kawalek papieru ladaco. Gory plosza serce. Mowia, ze w gorach parzy i ze zgwalcili studentke]
W K. w barze 'Wanda' spotkanie z J.P., R.S., B.K. Butelka Pepsi na przywitanie, gowno krytyka tez. Obiektywizm? Co to takiego obiektywizm?
Dzieci mowia o mnie ksiadz mitrat. Przyjechalem tu prywatnie, zeby odpoczac, porobic zdjecia, porozmawiac. Ktos probuje mnie wyswatac z O., ale chyba bezskutecznie. Od kiedy przyjechalem z M. wszyscy chca mnie swatac, laczyc, a milosc glupia. Od lat Ci sami kucharze witaja mnie z ta sama gracja- schabowy na talezu smakuje wysmiewicie, anegdoty nastrajaja optymistycznie, herbata parzy w jezyk jak pokrzywa. Epidemia zatruc szerzy sie w blyskawicznym tepie. A.D. spedza osiem godzin w szpitalu z dziecmi od dwunastu do czternastu lat. Troje z nich pod kroplowka. Mowia, ze w miejscowosci K. wirus zjadl juz kilka osob. Zapomnialem sie pozegnac z P.K. Zonaty B.G. pokazuje album slubny. Broda prosze panstwa, broda, na miejscu.
Zawsze, kiedy probuje przekroczyc rzeke Barbarke po kamieniach, wpadam do wody. I teraz nie inaczej. Tego sie nie mowi, to sie pisze: A.H. ma wloski w okolicach pepka. Naturalne.
Mam wrazenie, ze wszyscy probuja kogos oglupic. Prawda szczypie, nie tylko w oczy, nieprawda?
Dodaj komentarz