Piatek, 4 lipca 2003
Komentarze: 0
[Dokladnie dziesiec godzin i trzydziesci piec minut spedzilem wczoraj nad ratowaniem plikow, folderow, zalacznikow, stron, obrazkow, animacji, kalkulacji, notatek, czcionek,baz adresowych itp. z powodu awarii serwera, ktory niespodziewanie padl, niespodziewanie stopil sie, gdy postanowilem wcisnac enter, postanowilem postawic kropke nad 'i'. No i przekonalem sie, ze Czlowiek wart jest wiecej niz wszelkie wynalazki, cyfrowe dziwadelka, wirtualne szalenstwa, choc Lem swego czasu twierdzil 'komputery sprzemierza sie Tobie', nie mial do konca racji, nie mial racji i tyle. Co tu tuzo gadac!]
A wieczorem czytalem 'Dry run' Wiktorii Mazevskiej. To dokladnie trzynascie tysiecy siedemset osiemdziesiat jeden slow, z czego nie zrozumialem dokladnie szescset czterdziesci osiem slow, wynik niesamowity ze pogratulowac, jeszcze kilka miesiecy temu zrozumialbym zapewne zaledwie polowe, a tu patrzcie, patrzcie... Mazevskaja o rosyjskim komunizmie, milosci i pewnym notatniku, zapisanym rowniutko w adresy malkontentow, opozycjonistow, szeregowych KGB istow i zwyklych obywateli, ktorzy czasem wiedzieli wiecej co w trawie piszczy a czasem mniej. Dobra lektura do poduszki.
Lotne wyznanie milosci w stylu angielskim wyglada mniej wiecej tak: R.J. na oczach publicznosci caluje D.D. w usta z namietnoscia conajmniej surowiczna, ona zamyka oczy, zeby wyobrazic sobie R.J. w najslodszej ze slodkich pozycji, bawi sie koncowkami wlosow z tylu jego glowy. POtem R.J. unosi D.D. najwyzej jak potrafi, wydajac z siebie dziwne dzwieki ( cholera nie ma porownania), po jakiejs minucie wklada jej reke do majtek (na oczach publicznosci), przez kilka sekund D.D. nie reaguje (publicznosc tez), ale gdy wzrok D.D. spotyka sie ze wzrokiem publicznosci, natychmiast wyzwala sie z niej nie do konca stanowczy okrzyk 'Przestan!?' (publicznosc nie reaguje). Wiec R.J. przestaje, wyciaga reke z majtek D.D. (na oczach publicznosci), w tej samej chwili chwyta reke D.D. i wychodza razem gruchajace aniolki, by dokonczyc dziela w pokoju numer trzydziesci dwa (publicznosc mowi 'to narazie'). Cos jeszcze? Wlasciwie nic, oprocz tego, ze w telewizji pokazuja dokument przyrodniczy o zyciu plciowym malp.
Dzis roboty wiele- umyc naczynia (tydzien czasu staly), odkurzyc, spakowac walize podrozna, wyslac listem zwyklym kombinezon przeciwdeszczowy dla Lesley Bryson, o pierwszej rozmowa z P.F. o czym diabli wiedza. Praca biurowa, telefon do biura turystycznego w Bradford. Cisnienie wysokie, opadow brak (jeszcze nie teraz). Temperatura szesnascie stopni w skali Celsjusza. George Bush Junior zaoferowal nagrode za glowe Husajna martwego lub zywego. Zdaje sie, ze widzialem, na rogu Market Street!
Dodaj komentarz